III wiek otwiera nowy etap w dziejach Rzymu. Ciągłe wojny i walki o władzę rujnowały gospodarkę prowadząc do zubożenia ludności. Mimo przejściowych sukcesów cesarstwu nie udało się powstrzymać ogólnego rozkładu, który przypieczętowały najazdy Germanów, doprowadzając w V wieku do upadku państwa. Zagrożenia zewnętrzne, przed którymi stanął Rzym na początku III wieku miały dwojaki charakter. Na Wschodzie ich źródłem była polityka państwa perskiego. Odwołując się do tradycji Achemenidów stworzyło ono poważne zagrożenie dla wschodnich prowincji Cesarstwa Rzymskiego. Armia perska ze swą świetną pancerną jazdą okazała się trudnym dla Rzymian przeciwnikiem. Wyprawy Persów docierały aż do Syrii i Azji Mniejszej. Szczęśliwie dla Rzymian konflikt z Persami nie rozszerzył się na terytoria położone dalej na zachód. Wojny perskie nie zagrażały wprawdzie istnieniu Cesarstwa Rzymskiego, ale utrudniały jego sytuację, stale wiążąc znaczną część jego sił na Wschodzie. W sposób fatalny zaważyło to na swobodzie działania Rzymu na Zachodzie. Trwające od połowy II wieku na obszarze Europy środkowej i wschodniej ruchy ludności wzmagały napór na północne granice Cesarstwa plemion barbarzyńskich, szczególnie germańskich. W stosunku do nich, jak pokazuje opis Tacyta, mamy do czynienia w przypadku Rzymian z mieszaniną pogardy i podziwu zarazem.
„Ja osobiście, powiada Tacyt, przyłączam się do zdania tych, którzy sądzą, że ludy Germanii wcale nie pokrzyżowały się przez małżeństwa z innymi plemionami, lecz są rasą odrębną, czystą i tylko do samej siebie podobną. Stąd też wygląd zewnętrzny wszystkich Germanów pomimo tak wielkiej ich liczby jest ten sam: groźne niebieskie oczy, ryże włosy, ciała rosłe i tylko do ataku silne. W pracach i trudach nie cechuje ich odpowiednia wytrwałość i bynajmniej nie przywykli znosić pragnienia i upału. Przyzwyczaili się natomiast wskutek klimatu lub jakości gruntu do znoszenia zimna i głodu. Powszechnym okryciem jest krótki płaszcz spięty sprzączką lub z braku tejże cierniem. Poza tym są nie okryci i spędzają całe dnie przy palenisku i ogniu. Najbogatsi wyróżniają się odzieniem niespływającym w fałdach, jak u Sarmatów i Partów, lecz ściśle przylegającym i uwydatniającym wszystkie kształty ciała. Noszą też skóry dzikich zwierząt i to najbliżsi mieszkańcy brzegów Renu niedbale. Dalsi w sposób bardziej wyszukany, ponieważ drogą handlu żaden inny zbytek w stroju się do nich nie wkrada. Dobierają zwierza, a na zdartą skórę nakładają w cętki kawałki futra tych zwierząt, które rodzi dalszy ocean i nieznane morze. Kobiety nie mają innego odzienia niż mężczyźni, z tym wyjątkiem, że one dość często okrywają się płóciennymi szatami i zdobią je czerwonym naszyciem a części górne tego okrycia nie wydłużają w rękawy zostawiając odsłonięte łokcie i ramiona. Ale także najbliższa część piersi jest odkryta. A jednak małżeństwa są tam surowe. Nic bardziej godnego pochwały nie znalazłbyś w ich obyczajach. Przeto żyją w dobrzy chronionej czystości, nie zepsute żadnymi pokusami widowisk, żadnymi podnietami uczt. Tajemnej wymiany listów zarówno mężczyźni jak i kobiety nie znają. Mimo takiej mnogości ludzi bardzo rzadko zdarzają się cudzołóstwa, za które czeka bezpośrednia i mężom dozwolona kara. Winnej obcina mąż włosy, nagą na oczach krewnych z domu wyrzuca i przez całą wieś wśród chłosty pędzi, albowiem dla takiej, która frymarczyła swym wstydem nie ma żadnego przebaczenia – ani dzięki urodzie, ani wiekowi, ani dostatkom męża nie znajdzie. Nikt tam bowiem nie śmieje się z występków i nie nazywa się duchem czasu uwodzić i dać się uwieść. W każdym domu dzieci nagie i brudne rosną osiągając taką budowę członków i taką wielkość ciał, jakie podziwiamy. Każde dziecko matka karmi własną piersią, a nie powierza służebnym ani karmicielkom. Ilekroć nie idą na wojnę spędzają niewiele czasu na łowach, więcej na bezczynności, oddaniu ospalstwu i jadłu. Najdzielniejsi i najskorsi do wojny niczym się nie zajmują, a troskę o pola, dom i penaty powierzają niewiastom i najstarszym członkom rodziny. Sami próżnują przez dziwną sprzeczność natury, skoro ci sami ludzie tak bardzo lubią gnuśność i tak nienawidzą spokoju. Zaraz ze snu, który zazwyczaj przedłużają do pełnego dnia kąpią się, częściej w ciepłej wodzie, bo u nich najdłużej włada zima. Po kąpieli przyjmują pokarm, każdy ma osobne siedzenie i własny stół. Potem do zajęć, a nie mniej często na uczty udają się uzbrojeni. Dzień i noc spędzić na pijatyce nie przynosi nikomu hańby. Między pijanymi powstają naturalnie liczne sprzeczki, które rzadko ograniczają się do obelg, a często kończą się mordem i ranami. Lecz także nad wzajemnym pojednaniem nieprzyjaciół, nawiązywaniem koligacji i wyborem naczelników, wreszcie nad pokojem i wojną naradzają się zazwyczaj podczas uczt, gdyż ich zdaniem w żadnej innej chwili nie otwiera się dusza bardziej do szczerych myśli ani nie zagrzewa się bardziej do wielkich.”
W czasie wypraw łupieżczych różne szczepy Germanów zapuszczały się daleko w głąb państwa rzymskiego, poznając je i przekonując się o słabości bogatego sąsiada. Najeźdźcy nie byli wprawdzie liczni, ale działali szybko i zdecydowanie, nie napotykając na skuteczny opór Rzymu. Legiony miały stałe siedziby na obszarach pogranicznych i nieraz mijały miesiące zanim zdołano zgromadzić wystarczającą dla odparcia najazdu liczbę wojsk. Wojny, które musiał prowadzić Rzym zmuszały cesarzy do zwiększania liczebności armii, co pociągało za sobą wzrost finansowych wymagań państwa wobec obywateli.