Historia Polski - Średniowiecze –Konfliktu z Zakonem ciąg dalszy: od wojny trzynastoletniej do hołdu pruskiego, 1454-1525 - matura historia, kurs przygotowawczy, cd audio, MP3
Autor doktor habilitowany Michał Kopczyński
Klęski jakie spadły na Zakon w początku XV wieku wywołały wrzenie w łonie samych Krzyżaków, gdzie coraz częściej kwestionowano decyzje wielkiego mistrza. Apogeum tej tendencji stanowiło usunięcie z urzędu wielkiego mistrza Henryka von Plauen, człowieka który uratował Zakon w 1411 roku, ale opowiadał się za wojną z Polską. Obniżeniu uległa dyscyplina wewnątrz zakonu. Piętnowali to biskupi i duchowni związani z Zakonem. Wielki mistrz Ludwik von Erlichshuasen w 1442 czuł się w obowiązku wydać nowe przepisy uzupełniające regułę zakonną, ale ich oddziaływanie okazało się mizerne. W sportowy sposób skomentował stan moralny Zakonu wytrawny znawca jego dziejów, Karol Górski: „Krzyżacy skakali pod porzeczką ustawioną wysoko przez nakazy zakonnej reguły”.
Znacznie niebezpieczniejsze od wad moralnych braci zakonnych okazało się dla państwa zakonnego niezadowolenie i emancypacja polityczna poddanych. W państwie krzyżackim poddani – bez względu na pochodzenie etniczne – nie mieli wpływu na rządzenie państwem. Cała władza, jak i sądownictwo spoczywało w rękach urzędników Zakonu, których rekrutowano wyłącznie w Niemczech. Krajowcy nie byli w stanie wejść do Zakonu od wewnątrz. Historia Konrada Wallenroda jest oczywistym zmyśleniem, pisanym zresztą z myślą o realiach Polski początku XIX wieku. Zakon to dla Mickiewicza po prostu symbol Rosji. Faktem jednak pozostaje, że Mickiewicz nie wybrał swej ofiary zupełnie w ciemno. Rządzący Zakonem w latach 1391-1393 Konrad jest odmalowywany w sposób niepochlebny w krzyżackich kronikach pisanych przez duchownych krzyżackich kronikach, bowiem na jego rządy przypadło nasilenie konfliktu pomiędzy duchowieństwem a rycerstwem odmawiającym mu udziału w rządach Zakonem.
Najważniejszym postulatem poddanych była likwidacja monopolu sądowniczego Zakonu. Trzeba przyznać, że prawnicy zakonni byli sumienni. Oni to właśnie spisali prawo chełmińskie oraz prawo polskie. Bez stworzonej u schyłku XIII wieku „Księgi elbląskiej” niewiele byśmy wiedzieli na jego temat. Spisali też prawnicy zakonni zasady prawa zwyczajowego Prusów. Krzyżaccy sędziowie mieli więc do dyspozycji zwody praw, odpowiedniki dzisiejszych kodeksów i mogli wedle nich wymierzać sprawiedliwość. Rzecz jednak w tym, że owe wyroki były jawnie tendencyjne, często faworyzujące Zakon ze stratą dla poddanych. Wszelkie próby uzyskania wpływu na sądownictwo odparowywano argumentem, że Zakon jest instytucją kościelną i jako taka posiada zwierzchność sądową nad ludnością zamieszkującą kraj. W miarę upadku moralności w szeregach Zakonu, urzędnicy coraz częściej traktowali urzędy wyłącznie jako źródło zysku. Wyroki bywały tak krzycząco niesprawiedliwe, iż pokrzywdzeni chcieli apelować do wielkiego mistrza lub nawet do Rzymu. Kończyło się to często tragicznie. W sporządzonej w 1453 roku skardze na Zakon skierowanej do sądu cesarskiego pisano: „Również wiele razy i często się zdarzało, że się ludzie skarżyli przed dostojnikami i urzędnikami Zakonu na bezprawia, które ich spotkały; a gdy niezadowoleni z ich wyroków, odwoływali się do wielkiego mistrza, bywali wrzucani do wieży i nie mogli dojść do wykonania apelacji”. Ale i dotarcie do wielkiego mistrza nie było gwarancją sprawiedliwości. Oto jeden z licznych przykładów przywołanych w cytowanej skardze: „Także wielki mistrz Paweł Russdorf zabrał majątek, zwany Żelisławki, własność pewnego zacnego męża rycerskiego, imieniem Łazarz, który po sobie pozostawił dziewczątko. Tę majętność dał wielki mistrz swojemu cześnikowi, a dziewczęciu nic z niej nie zostało”. W tym wypadku – bardzo zresztą typowym - zignorowano prawo potomstwa do dziedziczenia nieruchomości w przypadku gdy zmarły pozostawił tylko córki. Prawo chełmińskie, które obowiązywało w większej części państwa krzyżackiego zezwalało na dziedziczenie nieruchomości przez kobiety. Tymczasem po roku 1410 coraz częściej Zakon nadawał ziemię na tak zwanym prawie magdeburskim prostym, znacznie mniej korzystnym dla właścicieli nie tylko ze względu na wykluczenie kobiet od dziedziczenia, ale także konieczność opłacania corocznego czynszu na rzecz Zakonu. Był to wynik kryzysu, jaki dotknął skarb krzyżacki. Zakon usiłował więc przenieść jak największą liczbę dóbr rycerski na prawo magdeburskie przeciw czemu protestowało rycerstwo
Pełen wykład przygotowanie do matury Konfliktu z Zakonem ciąg dalszy: od wojny trzynastoletniej do hołdu pruskiego, 1454-1525 znajdziesz w naszym sklepie na płycie cd audio lub MP3